Czekając na ciąg dalszy „Gotham”
Czekając na powrót trzeciego sezonu popularnego serialu o losach Batmana (jeszcze przed Batmanem), można pokusić się o krótkie podsumowanie tego, co stacja FOX zafundowała nam do tej pory. Niewielka refleksja na temat dotychczasowych odcinków wydaje się być zarówno dobrym pomysłem na umilenie czasu oczekiwania dla wiernych widzów, jak i podpowiedzią dla niezdecydowanych, czy kontynuować swoją przygodę z ekranizacją wizji komiksowego miasta.
„Gotham” w 2014 roku było niewątpliwie najhuczniejszą premierą serialową podczas ówczesnego Comic-Conu, co tym bardziej spotęgowało pokładane w nim nadzieje. Obecnie jednak – w czasie trwania trzeciego sezonu – nie wszyscy czują się usatysfakcjonowani. Jakie zatem są silne, a jakie słabe strony serialu? Jaki typ widza zadowoli się nim bardziej, a jaki mniej?
Co na TAK: W czasie seansu nie można narzekać na nudę, zwroty akcji są liczne, a klimat samego miasta zadowalający – nieco mroczny, „brudny”, jakby zatrzymany między epokami. Choć niektórzy mogą zarzucić mu zbyt mało wspomnianego mroku, mnie osobiście on podpasował. Większość komiksowych postaci (szczególnie czarnych charakterów), które ukazały się do tej pory jest wyjątkowo wyrazista, szaleństwo niektórych z nich wręcz wylewa się z ekranu. Aktorstwo stoi więc na dość wysokim poziomie – przynajmniej w przypadku wrogów głównego bohatera, ze świetną rolą Jokera na czele, w którą wcielił się młody i utalentowany Cameron Monaghan. Nie można jednak pominąć zasług reszty obsady, jak odtwórców postaci Pingwina, Riddlera, czy Szalonego Kapelusznika. Podsumowując – choćby dla nich warto skusić się na propozycję stacji FOX.
Co na NIE/NIEKONIECZNIE: „Gotham” zdecydowanie nie jest serialem dla osób, które odczuwają mocne przywiązanie do oryginalnych historii bohaterów komiksów o Batmanie. Tu fabuła w większości przypadków dalece mija się z pierwotnymi wersjami ich życiorysów, co niektórych widzów może zniechęcić do dalszego oglądania. Ponadto, akcja niejednokrotnie staje się przewidywalna, opierająca się często na schemacie – dobro zwycięży w ostatniej chwili. Biorąc jednak pod uwagę, że jest to ekranizacja komiksowego świata, niekoniecznie powinno to dziwić. Jako jeszcze jeden minus (ostatni już na tej krótkiej liście) wspomniałabym o odtwórcy głównej roli młodego James’a Gordona, który niekoniecznie ujął mnie swą nieco oklepaną grą aktorską.
Wszystko jak wiemy pozostaje jednak kwestią gustu, a ja mimo pewnych negatywnych aspektów, polecam wyrobienie sobie swojej własnej opinii w trakcie seansu „Gotham”.